By piotrzientara July 6, 2024 In Uncategorized

Film “Lombard” i o zachwycaniu się ludźmi i tym co robią

Opowiadałem tę historię słownie co najmniej dwunastu osobom i nie mogę przestać jej opowiadać, więc postanowiłem napisać o tym post. Nie ma tutaj spoilerów dotyczących filmu “Lombard” – link do zwiastunu – ponieważ jest to meta-historia i relacja moich przeżyć z festiwalu, oglądania tego filmu oraz słuchania o nim. Poczułem, że warto się nią podzielić na swoim wallu, nie tylko dlatego, że “Lombard” jest wart obejrzenia. Kontekst jest taki, że moje życie jest także o zachwycie nad osobami, które szczęśliwie przewinęły się przez krótką przygodę na planecie Ziemia. Zachwyt jest dla mnie pięknym dodatkiem do mojego życia, który czyni je ciekawszym i z chęcią się nim dzielę. Mam nadzieję, że coraz bardziej umiejętnie!

Osoby, które mnie znają, dość często słyszą ode mnie entuzjastyczne: “Słuchaj! Poznałem niesamowitą osobę!”, i jak wiecie, coś takiego zdarza się przynajmniej kilka razy w roku… Chociaż czasem słyszę ironiczne “O nie, Zientara! Znowu!”, albo “Kto znowu tym razem?”, to i tak bezwstydnie nagłaśniam, dlaczego doszedłem do wniosku, że ktoś robi świetne rzeczy, ma niespotykane talenty w połączeniu z wytrwałością i znowu zachęcam każdego, żeby koniecznie zobaczył, co tak wspaniałego ktoś tworzy, co potrafi robić, co udało się osiągnąć itd. Tym razem trafiło na Łukasza Kowalskiego.

19 czerwca, w piątek, spotkaliśmy się na Tauron Nowa Muzyka. Pojechałem tam dopiero po pracy, szybkim 2.5-godzinnym pociągiem z Warszawy do Katowic. Przed sceną, na fenomenalnym koncercie Nabihah Iqbal (już się boję, że kolejny post będzie o niej), gdy staliśmy w tłumie co najmniej kilku tysięcy ludzi, mój wspólnik Mikołaj Komar, który często przyjmuje rolę starszego brata, powiedział:

“Piotruś! Musisz poznać Łukasza!”. Z tego, co udało mi się dowiedzieć, Łukasz, człowiek w moim wieku, jest nagradzanym reżyserem, między innymi otrzymał od K MAG trzy lata temu nagrodę Moskita za najlepszy film (brawo Piotr, w porę zarejestrowałeś). Spotkanie zaowocowało 10-godzinnym dialogiem do 9 rano, przerwanym wspólną wizytą u festiwalowego barbera o 4 rano, aby nie przerywać flow… (zdjęcia dla dokumentacji).

Katowice, K MAGowa ekipa festiwalowa, od lewej Łukasz, Bartosz, Ja, Aga, Marcin, Krysia, Agnes, Staszek, Monika i Mikołaj

Z barberem Mateuszem

Zbyt dużo kontekstu, więc odpalam kompresję i przechodzę do rzeczy. Jolanta i Wiesław (imiona prawdziwe) prowadzą lombard i próbują uratować upadający biznes i rozpadający się związek. Łukasz opowiedział mi o swojej 5-letniej obsesji zogniskowanej na życiu ludzi pracujących w lombardzie w Bytomiu (“The Pawnshop” – 2022 r.). O miejscu dowiedział się od swojej żony Agnieszki, która znalazła tam działający komputer za 300 zł. Jak się okazało, świetna maszyna z niewiarygodną proporcją ceny do jakości. Powiedziała mu, że tam jest jakiś kosmos i że Łukasz musi to zobaczyć. Kiedy pojechał – lokalizacja jakieś 25 min samochodem od Katowic (gdzie mieszka reżyser) – tak się wkręcił, że zaczął nagrywać o tym miejscu film dokumentalny, bez aktorów, nagrany z ogromnej liczby sklejonych fragmentów, który zawiera wiele równoległych wątków:

ujęcie z filmu Lombard przedstawiające Jolantę i Wiesława
  • realistyczny raport o nierównych szansach, ludziach pracujących w szarej strefie, tnących koszty wszędzie gdzie to tylko możliwe, którzy mimo przeciwności losu wzajemnie się wspierają,
  • historię o silnych kobietach,
  • sytuacje stereotypowo rozumiane jako patologia, ale w empatycznym i nieprześmiewczym przekazie,
  • o miłości i relacjach między ludźmi w trudnym kontekście upadającego ekonomicznie regionu (Bytom dosłownie zapada się pod ziemię).

Zobaczyłem “Lombard” dwa dni po powrocie z Warszawy i nie dziwię się, że zdobył 25 nagród, w większości międzynarodowych, ale także polskiego Orła. Później Łukasz opowiedział mi, że na początku tego roku odezwali się do niego Włosi z Fondazione Prada. Byli zachwyceni filmem i chcieli zrobić wystawę “Lombard” w Wenecji, przenieść cały majdan – transportując ponad 70 000 przedmiotów barkami przez kanały wraz z ludźmi pracującymi w tym biznesie, oferując im pobyt w Wenecji na 9 miesięcy. Byłaby to piękna klamra na koniec, bo częścią wspólną między Wenecją a Bytomiem jest to, że oba miasta “toną”, choć w przypadku Wenecji z powodu zmian klimatycznych. Okazało się, że niestety lombard już wówczas zbankrutował, pracownice i pracownicy mieli już inne zajęcia, a tylko część przedmiotów została przechowana. Wystawa powstała, ale już bez czaru, bo nie udało się odwzorować specyficznego chaosu.

Cała ta historia mocno mnie wzruszyła. Jestem pełen uznania dla wytrwałej pracy Łukasza, jego zespołu i ludzi, którzy pozwolili się realistycznie nagrać i pokazać tę prawdziwą historię w zabawny i chwytający za serce sposób. Niektóre sytuacje “uderzają blisko domu” i zaskakujące jest to, że wielu przedsiębiorców może znaleźć analogie do swoich problemów. Jestem wdzięczny, że film ten powstał i dał mi do myślenia na powyższe tematy, dlatego chciałem się z Wami tym podzielić.

A co dobrego może wyniknąć z podziwiania? Chyba jest sens w empatycznym przeżywaniu, inspiracji i poczuciu, że wiele ciekawych i efemerycznych rzeczy dzieje się wokół nas, a nasze problemy znajdują swoje odzwierciedlenie w życiu innych osób, innych baniek i społeczności.

9:00 rano, Katowice, bez snu

https://vod.mdag.pl/pl/film/lombard?id=1423

Leave a reply